Jak większość z nas pamięta, szkolne życie nie zawsze jest proste. Rówieśnicy bardzo często nie mają najmniejszych skrupułów przed wytknięciem komuś błędów, wad, czy tego, że nie pasuje się do danej grupy.

"Połowa tej szkoły przyszła na znak żałoby ubrana na czarno"

Bardzo często dochodzi do zjawiska stygmatyzacji, podczas której osoba jej poddana wytyka na jest palcami, wykluczana z grupy społecznej, a także publicznie poniżana. Bardzo często wystarczy jeden mały detal, który wskazany przez lidera grupy rozdmuchany jest do takiego stopnia, że staje się on niewybaczalna wadą i znakiem rozpoznawczym ofiary stygmatyzacji.

Aleksandra Kwaśniewska, córka byłej pary prezydenckiej przeżyła traumę, gdy w 1995 roku Aleksander Kwaśniewski wygrał wybory prezydenckie pokonując Lecha Wałęsę. Aleksandra Kwaśniewska miała wówczas zaledwie 14 lat, zaczęła dopiero edukację w tej szkole, w której spotkała ją właśnie stygmatyzacja.

Jak przyznała w wywiadzie udzielonym Magdzie Mołek, połowa szkoły przyszła ubrana na czarno z powodu wygrania wyborów przez jej ojca. To wydarzenie skłoniło później Aleksandrę Kwaśniewską do rozpoczęcia studiów na kierunku psychologii. Zapragnęła ona zgłębić tajniki rozumienia innych ludzi.

Na ten fakt zwróciła uwagę Magda Mołek pytając wcześniej Aleksandrę oto, czy poszła na psychologię po to, aby lepiej zrozumieć siebie. Dzisiaj córka byłej pary prezydenckiej już nie chce wracać myślami do tamtego okresu, jednak nigdy tego nie zapomni i już wtedy podjęła próbę zrozumienia tej sytuacji. Ciekawostką jest to, że nigdy nie powiedziała o tym swoim rodzicom, aby ich nie obciążać - (...) To jest bardzo dziwna sytuacja. Naprawdę ciężko jest porozmawiać z kimś, kto przeżył coś podobnego, bo nikt takiego doświadczenia na koncie nie ma, a ty masz 14 lat i w dodatku nie chcesz tym obarczać rodziców, no bo też no wiesz, no to są po prostu trudne emocje. (...)

YouTube/W MOIM STYLU Magda Mołek

Co o tym sądzicie?

O tym się mówi: Niezwykłe zjawisko w górach. Czy to Anioł objawił się na niebie

Zerknij: Mężczyzna zakażony "mięsożerną" bakterią trafił do szpitala. To jeden z nielicznych przypadków w Polsce