Całe życie pracowałam, ciężko pracowałam i teraz nadszedł czas na odpoczynek w tym życiu. Żyję sama od siedmiu lat. Dzieci dorosły, pozakładały własne rodziny i budują swoje kariery w różnych miastach. Mój mąż umarł, ale nie mam przyjaciół. Dlatego zimę spędzam w mieszkaniu w mieście, a jak tylko robi się cieplej jadę na wieś.
Na wsi mam wszystko. Ogród warzywny, klomby, krzewy owocowe pełne wszystkiego, co można bezpiecznie zjeść. Dlatego mieszkam na wsi przez większość roku. A w mieście zimę spędzam w mieszkaniu, bo na wsi trzeba zrobić remont, a jestem na to już za stara. Ale niech tak będzie, na wsi odpoczywam, choć nie zawsze fizycznie, ale na pewno duchowo.
Ostatnio nie mogłam od razu wyjechać wraz z ociepleniem, bo zachorowałam. I sam rozumiesz - osobie starszej niezwykle trudno jest pracować z przeziębieniem. Dlatego jak tylko szybko wyzdrowiałam, spakowałam się i pojechałam na ukochaną wieś. Przychodzę i i widzę, że jest otwarte. Bałam się, że ktoś okradł grządki. Ale kiedy weszłam na podwórze zobaczyłam, że wspornik zamka wisi na drzwiach… serce mi zamarło. Ktoś mnie okradł?
Mimo to postanowiłam wejść do domu, martwiąc się o wszystko, co tam było. Ale nie, wszystko było na swoim miejscu. Oprócz kubka, który stał na stole, widać było również, że ktoś z niego pije. Cóż, zdecydowanie nie mogłam tego zignorować, bo przed wyjazdem zrobiłam gruntowne sprzątanie i nie zostawiłam brudnych naczyń. Ponadto na łóżku leżał koc, którego prawie nie używałam, tylko gdy było bardzo zimno. Nie mógł też zostać po mnie, bo schowałam go do szafy na dolnej półce.
Napięcie i strach wciąż na mnie ciążyły, mimo że domu nie splądrowano i nie wywieziono nic wartościowego. Ale kto mieszkał i zarządzał domem, kiedy mnie tu nie było. Wyjrzałam przez okno wychodzące na podwórko i zobaczyłam tam chłopca w wieku około sześciu czy siedmiu lat. Rozpalił ogień z drewna, usiadł i grzał się. Uchwyty są bardzo - bardzo blisko ognia. Bałam się nawet, że się poparzy, więc szybko wyszłam na podwórko i zaczęłam przyglądać się reakcji „tyrana”.
Chłopak wstał gwałtownie i podbiegł do mnie, chociaż spodziewałam się, że ucieknie.
Przepraszam babciu! Mieszkałem u ciebie trochę... - skromny i cichy przepraszająco spuścił głowę. Na jego widok moje serce natychmiast zaczęło krwawić.
- Od jak dawna tu rządzisz? Co jesz?
„Jestem tu dopiero od dwóch dni, a jedzenie… z jedzenia mam tylko pół bochenka chleba. Ale mogę się podzielić! Nadal jest świeży! - powiedział i wskazał na resztki przypalonego chleba.
- Jak masz na imię, maleńki, i ile masz lat? Jak się tu dostałeś? - zaczęłam pytać.
- Jestem Mateusz. Niedawno skończyłem siedem lat. Nie jestem z tej wsi, tylko z sąsiedniej. Mama wyjechała z domu, szukała mieszkania - i przyjechała do twojej wioski, a tu dom był pusty. Postanowiłem więc trochę przeczekać tutaj.
Cóż, więc prawdopodobnie cię szukają, twoja matka musiała wszystkich poprosić o pomoc w poszukiwaniach.
- Chciałbym, ale mojej mamy nie obchodzi gdzie jestem, z kim jestem i co jest ze mną. Pewnie nawet nie zauważyła, że mnie tam nie ma. W głowie ma tylko mężczyzn, prawie co dwa, trzy miesiące nowy ojczym przychodzi do mamy. Upijają się, a potem dostaję lanie. I nieraz mnie wyrzucali. Chodziło o to, że nie było mnie w domu przez dwa tygodnie...
Moje serce zaczęło boleć jeszcze bardziej z litości dla tego małego i chudego, jak na swój wiek chłopca. Poprosił mnie, żebym zabrała go do siebie. Ale nie mogę być opiekunką ze względu na mój wiek. Nie mogłam jednak zostawić go pod opieką wyrodnej matki. Zabrałam go do domu, nakarmiłam, ogrzałam. Pościeliłam mu łóżko i poszliśmy spać. Ale nie spałam. Całą noc myślałam o tym, co robić.
I już nad ranem przypomniałam sobie, że mam też starą znajomą, który miał dobre stanowisko w administracji. Niemniej jednak, jeśli to nie pomoże, to przynajmniej powie mi, gdzie mogę się zwrócić. Więc od razu do niej zadzwoniłam. Katarzyna zapewniła mnie, że może pomóc w mojej sytuacji. Musiałam więc biegać z dokumentami, ale po kilku tygodniach zostałam oficjalnym opiekunem Mateusza. Był nierealistycznie szczęśliwy, nawet rozpłakał się, gdy pokazałam mu dokumenty. Nawet od razu zaczął nazywać mnie babcią. Ale jego matka nigdy nie zorientowała się, że dziecko zostało jej odebrane i pozbawiono ją praw rodzicielskich. Wydaje mi się, przeciwnie, stało się to dla niej łatwiejsze, nikt nie będzie przeszkadzał mężczyznom w domu.
Zaczęliśmy mieszkać z Mateuszem. Zimę spędziliśmy w mieszkaniu w mieście, a na wsi przez cały ciepły okres roku. Niedługo Mateusz powinien iść do szkoły i jestem bardziej niż pewna, że spełni obietnicę dobrej nauki, bo umie czytać, pisać i liczyć. Maluje też bardzo, bardzo pięknie, jakby w przyszłości miał zostać artystą lub architektem.
O tym się mówi: Agnieszka Fitkau-Perepeczko młodnieje w oczach. Celebrytka skończyła w tym roku 79 lat. Jaka jest jej tajemnica