Mimo utrudnień związanych z masowymi zwolnieniami personelu medycznego z pracy, w domu celebrytów mieszczącym się w Nowym Jork, na szczęście szybko zjawiła się straż pożarna oraz służby medyczne, które zabrały do szpitala chorego Stana Borysa.

Anna Maleady uratowała życie Stanowi Borysowi. Zachowała zimną krew, wykazała się rozsądkiem i wiedzą

Jak podawały media, dwa lata wcześniej Stan Borys przeżył udar niedokrwienny mózgu. Do teraz artysta przechodzi rehabilitację i mocno się stara, aby jak najwięcej odzyskać zdolności mówienia i chodzenia.

Jak opisuje "Super Express", parę tygodni temu niestety znowu los dał artyście popalić. Amerykańskie media doniosły, że Stana Borysa przewieziono do nowojorskiego szpitala z powodu zawału serca.

Anna Maleady, ukochana i menadżerka piosenkarza nie odstępuje go na krok. W wywiadzie udzielonym "Super Expressowi" celebrytka potwierdziła te smutne doniesienia. - Tak, to prawda, Stan miał zawał. Tego dnia rano narzekał na ból w klatce piersiowej i złe samopoczucie. Zmierzyłam mu ciśnienie i okazało się, że jest bardzo wysokie, mimo że bierze odpowiednie leki. Z przychodni skierowano mnie na pogotowie. Obawiałam się bardzo, że coś może się stać w międzyczasie, więc podałam Stanowi nitroglicerynę i dwie duże aspiryny - relacjonowała tabloidowi Anna Maleady.

Miejmy nadzieję, że te wydarzenia nieco ostudzą w artyście zapędy wojownicze, o jakich ostatnimi czasy słyszymy w stosunku do aktora Karola Strasburgera, którego oskarżył o zniesławienie i pisanie krzywdzących komentarzy w Internecie. Pozwał nawet aktora do sądu, jednak w wyniku śledztwa okazao się, że choć adres IP, z którego wyszły wspomniane komentarze przypisany jest komputerowi Karola Strasburgera, jego w tym czasie nie było na miejscu, gdyż pracował na planie jednego z seriali.

Nam pozostaje życzyć piosenkarzowi szybkiego powrotu do zdrowia.

O tym się mówi: Danuta Wałęsa przerwała milczenia. Po latach małżeństwa powiedziała całą prawdę. Bardzo szczere wyznanie

Zerknij: 7-letnia dziewczynka płakała i broniła się, gdy przyjechali po nią do szkoły. Nagranie trafiło do sieci. O co chodzi