Taką dobrą radę dała synowi matka, która wciąż ma nadzieję, że się rozwiedziemy. Możliwe, że wkrótce osiągnie swój cel.

Mój mąż i ja byliśmy już małżeństwem jako dorośli, ja miałam trzydzieści lat, on trzydzieści dwa. Zaczęliśmy żyć za swoje, doczekaliśmy się córki, która jest teraz w trzeciej klasie. Wierzyłam, że nasze małżeństwo jest silne i nie ma tajemnic w rodzinie, ale ostatnio okazało się, że się myliłam.

Kiedy się pobieraliśmy, pytanie brzmiało, gdzie będziemy mieszkać, a ślub mógł się odbyć pod warunkiem, że będę miała własne dwupokojowe mieszkanie. Tak, wymagało remontu, ale można było w nim mieszkać. Ale mąż, za sugestią mojej teściowej, zdecydował o tym, że zamieszkanie w mieszkaniu żony jest niemęskie.

Z jego, a raczej z ich punktu widzenia, o wiele bardziej logiczne byłoby zamieszkać z teściową i samemu odłożyć na mieszkanie. Plan śmierdział idiotyzmem, więc byłam mu całkowicie przeciwna. Kiedy się spotykaliśmy, mój mąż żył ze mną normalnie, a teraz zaczęły się niezrozumiałe akcje.

Miesiąc zwlekaliśmy w tej sprawie, nawet kilka razy się kłóciliśmy, ale w efekcie zwyciężył zdrowy rozsądek, co teściowej nie pasowało. Nadal wlewała synowi do uszu, że teraz każę mu zainwestować w remont i urządzanie mieszkania, z którym nie miał nic wspólnego, a w przypadku rozwodu mężowi nie zostałoby nic.

Byłam oburzona takim podejściem do naszego życia rodzinnego. Właśnie okazało się, że nasze małżeństwo jest zagrożone. Co więcej, teściowa mówi o tym tak pewnie, jakby sprawa była już rozstrzygnięta. Postawiłam ultimatum - jeśli matka mojego męża ma tak niską ocenę moich cech moralnych, to nie ma nic do roboty w moim domu. Mój mąż był oburzony, że to jego matka i nasz dom, ale nie mógł mnie przekonać i ostatecznie zrezygnował.

Kiedy urodziła się moja córka, teściowa wydawała się zmienić swoje nastawienie, przynajmniej przestała mówić o mnie paskudne rzeczy w mojej obecności. Nie przeszkadzało mi to, ponieważ jej miłość była dla mnie niepotrzebna.

Mój mąż i ja nie żyliśmy dobrze. Nie musieliśmy przeliczać każdego grosza, ale trzeba było odłożyć zakup wysokiej jakości odzieży zimowej, a także zakup dużego sprzętu AGD czy mebli. Nie zajmowaliśmy się pożyczkami, baliśmy się, że w pewnym momencie nie będziemy w stanie spłacić i zacznie wirować kula śnieżna odsetek i długów. Więc krok po kroku odkładaliśmy - kupowaliśmy.

Zrezygnowałam z urlopu macierzyńskiego, gdy córka poszła do przedszkola, ale w pracy usłyszałam, że nie mam już dokąd wracać i życzyli mi powodzenia. Trudno było znaleźć dobrą pracę z małym dzieckiem, nikt wprost nie odmówił z tego powodu, ale wszystko doskonale rozumiałam. Musiałam dostać pracę w sektorze publicznym, gdzie jest wieczny niedobór pracowników, niskie pensje, ale nie ma problemów ze zwolnieniem chorobowym.

Mąż okresowo zmieniał pracę, szukając wyższej pensji, ale nie było dużej różnicy. Choć w obecnej pracy ma przynajmniej perspektywy rozwoju. Pensja wciąż jest średnia, ale jak powiedział, obiecali ją podnieść do końca roku. Więc żyliśmy z miesiąca na miesiąc, ale żyliśmy.

To, że mój mąż może mieć inną kartę, nawet sobie nie wyobrażałam, nawet nie przyszło mi do głowy, że to może być prawda. Wydało się przez przypadek. Płaciliśmy za mieszkanie komunalne, mąż robi to przez aplikację bankową, wyszedł po odczyty liczników, a na stole został telefon z otwartym programem. Rozległ się alarm i automatycznie spojrzałam na ekran telefonu, gdzie pojawiły się dwie karty.

Z jakiegoś powodu moja pierwsza myśl dotyczyła pożyczki, którą mój mąż potajemnie wziął, ponieważ kwota na niej była bardzo imponująca. Ale ustaliliśmy, że nie będzie pożyczek. Kiedy mąż wrócił, zapytałam, co to za druga karta i skąd pochodzi.

Mój mąż początkowo próbował zmienić temat i sprawić, żebym poczuła się winna, że ​​dostałam się do jego telefonu, ale gdy zorientował się, że numer nie zadziała, postanowił powiedzieć prawdę, że to jego oszczędności na wypadek rozwodu. Bo i tak zostanę w mieszkaniu, a on będzie musiał zacząć życie od zera. To jego siatka bezpieczeństwa.

Ta informacja mnie zszokowała. Żyjemy tyle lat, dziecko jest wspólne, przeszliśmy razem różne rzeczy, a oto takie odkrycia. Bardzo mnie to zdenerwowało, gdy przypomniałam sobie przypadki całkowitego braku pieniędzy, kiedy nie mogłam nawet iść do płatnego dentysty, dręczyło mnie to, że nie można było dostać się do darmowego na NFZ, albo gdy zepsuł się piec i musiałam gotować całe godziny na jednej słabej kuchence elektrycznej, jak nasza córka nie mogła dostać wyprawki do szkoły na rozpoczęcie roku szkolnego. Zapamiętałam wiele rzeczy.

Bardzo zdenerwowałam się, że wtedy nie pokazal tych pieniędzy, nie oddał ich na potrzeby rodziny, ale trzymał nikczemny na koncie. Zadałam tylko jedno pytanie - czy jego matka zaproponowała taką decyzję. Nie potwierdził, ale z jego zachowania zrozumiałam, że to ona.

Najprawdopodobniej będzie rozwód, bo tego nie wybaczę.

Nasza rodzina, jak się okazało, przez tyle lat nie przetrwała, to ja, jak głupiec, wszystko do domu, wszystko do rodziny, a mąż myślał o sobie. Nie mogę już ufać takiej osobie, niech żyje z własnych oszczędności, tak jak zapragnie jego serce.

Chociaż mój mąż zamieszkał z matką, ale jestem zdeterminowana, nie chcę go znać... Myślę, że zachowywał się podłle i obrzydliwie. Wszystko wyjaśnię mojej córce później, że tata jest dla niej w podróży służbowej.

O tym się mówi: Najmniejsza mama na świecie ryzykowała życie, by dawać je kolejnym dzieciom. Czy była bohaterką

Zerknij: Najbliższe dni będą ciężke dla wielu osób? Wszystko za sprawą cieśnienia. Co nas czeka