W efekcie przedwczoraj pojawiła się z walizką, można sobie wyobrazić, z taką na kółkach. Pytam, co przyniosłaś w walizce? A ona - ja, jak mówi, mam dosyć dojazdów, już nie mogę! Na zewnątrz jest ciemno i zimno. Zostanę z Tobą od poniedziałku do piątku, na weekend wyjadę do domu. Tutaj przywiozłam sobie kilka rzeczy - szlafrok, koszulę nocną, bieliznę na zmianę. Nie wyrzucisz mnie, prawda?..
Matka Elżbiety, Marta, ma niewiele ponad sześćdziesiąt lat i do tego lata nadal pracowała. Praca jest ciężka, nerwowa, moja mama brała wszystko zbyt mocno do serca. Ponadto w ciągu ostatnich kilku miesięcy ich szefowie zmienili się w swoim biurze - dyrektorem została trzydziestoletnia dziewczyna, która marzyła o odmłodzeniu zespołu i zaczęła szczerze gnębić starszego pracownika.
- Sto razy mówiłam mamie - odejdź, odejdź! - mówi Elżbieta. - Ale nie przestawała pracować z zaciśniętymi zębami: emerytura, mówi, nie przeżyjesz na niej, a co ja zrobię w domu, to zwariuję w czterech ścianach. A ona sama łykała garściami leki na nadciśnienie! Raz do dwustu dwudziestu jej skoczyło: wróciła z pracy zdenerwowana i tylko jęczała! Potem już jej powiedziałam stanowczo - mamo, to wszystko, żarty się skończyły. Zdrowie jest droższe! Jutro napiszesz oświadczenie i odejdziesz z pracy. Jeśli usiądziesz z Martą, wypłacimy Ci pensję, jak niani. Rozwiążemy jednocześnie kilka problemów: dziecko będzie do nas przywiązane, a ty będziesz z pieniędzmi i biznesem...
Anna, córka Elżbiety i jej męża Michała, poszła do pierwszej klasy we wrześniu tego roku. Do tej pory jakoś radzili sobie bez niani – Anna poszła do przedszkola, a Elżbieta pracowała pół dnia. Ale tutaj, w pracy, Elżbieta przeszła pewne zmiany, a władze postawiły warunek - albo przejść na cały etat, albo odejść.
- Myślałam, że pół etatu i tak mnie nie uratuje! - mówi Elżbieta. - Pracuję do drugiej, a dziecko trzeba odebrać ze szkoły o jedenastej. W każdym razie musiałam wziąć nianię... Oczywiście potrzebujesz niezawodnej niani, aby nie martwić się o dziecko. I w tym sensie mama jest świetną opcją. Dobrze dogaduje się ze swoją wnuczką, jest osobą odpowiedzialną i schludną i nie ma nic więcej do życzenia. I tak musimy komuś zapłacić, tak dla niej lepiej! I bezpieczniej jest dla niej pracować z nami, a nie z nieznajomymi – w końcu nie wiesz na kogo jeszcze wpadniesz…
Elżbieta zaproponowała matce tę opcję, a ta pomyślała o tym i zgodziła się. W pracy napisała oświadczenie, rzuciła pracę, załatwiła w domu jakieś interesy - a od połowy lata zaczęła nowe życie. Anna została zabrana z przedszkola i zaczęła siedzieć z babcią. Elżbieta pracowała na cały etat, o ósmej rano poszła do pracy, o siódmej wieczorem przyszła.
W związku z tym od siódmej pięćdziesiąt do dziewiętnastej mama jest na dyżurze każdego dnia.
Latem i wczesną jesienią było to łatwe i proste. Przyszła do córki wcześnie rano, na chłodzie, ugotowała owsiankę dla wnuczki lub usmażyła omlet, potem spacerowały po placach zabaw, poszły do parku oglądać kaczki, kilka razy odwiedziły zoo, poszły odwiedzić przyjaciół na wsi trochę przygotowały się do szkoły - czytały, rozważały, nauczyły się pisać.
Potem zaczęła się sama szkoła, a stało się jeszcze łatwiej: teraz Marta nie wraca do domu o ósmej, ale na szkolny plac o jedenastej. Rano Anna zabierana jest do szkoły przez rodziców. Babcia zabiera wnuczkę, prowadzi ją do domu, podaje obiad, pomaga w lekcjach, przygotowuje wszystko na jutro – zarówno ubrania, jak i plecak, żeby Elżbieta miała o poranku minimum zmartwień. Przy dobrej pogodzie szły na spacer, przy złej pogodzie robiły coś w domu. Marta mogła posprzątać i ugotować obiad dla wszystkich, nie było to dla niej trudne.
- Dobra, nie pobieram opłat za sprzątanie i gotowanie obiadu! Marta zachichotała.
Pod koniec każdego miesiąca Elżbieta wypłacała matce pensję - nie mniej niż dwa i pół tysiąca złotych. Biorąc pod uwagę, że emerytura Marty wynosi jeszcze dwadzieścia lat, w tygodniu córki oczywiście jadła ich produkty - wyszło całkiem nieźle.
I wszyscy byli zadowoleni ze wszystkiego.
A potem nadeszła późna jesień. Na zewnątrz zrobiło się zimniej, wcześnie robi się ciemno. Teraz, wychodząc o siódmej wieczorem, Marta nie może oprzeć się wrażeniu, że za progiem jest już noc. Przyjeżdża do domu o ósmej, a to i tamto już czas spać. A rano znów musi iść do pracy, odebrać Annę ze szkoły...
- A gdzieś od drugiej połowy października stawia mnie przed faktem dokonanym - Jestem zmęczona, chodzić tam i z powrotem, marnuję tyle czasu, jest ciemno, na dworze zimno, pada deszcz, może uda mi się nie iść dzisiaj? Jutro zabiorę Annę i sama zabiorę ją rano do szkoły...
Elżbieta i jej mąż mają dwupokojowe mieszkanie, są w jednym pokoju, a córka w drugim. Oprócz łóżka Anna ma w swoim pokoju małą rozkładaną sofę - Elżbieta spała na niej, gdy jej córka była bardzo mała lub chora. Mama celuje teraz w tę sofę.
O tym się mówi: Agnieszka Fitkau-Perepeczko młodnieje w oczach. Celebrytka skończyła w tym roku 79 lat. Jaka jest jej tajemnica