Roman Wilhelmi, który wcielił się w kultową postać Olgierda z "Czterech pancernych i psa", Nikodema Dyzmy w "Karierze Nikodema Dyzmy", oraz Anioła z "Alternatywy 4", cieszył widzów wybitnym aktorstwem, jednak uważał się za "niefajnego faceta", kobieciarza nienadającego się do stworzenia małżeństwa i rodziny.

Nigdy nie pogodził się z tym, że odchodzi

Uważał się także za kobieciarza wykańczającego się papierosami i alkoholem. Choroba wkradła się w jego życie niespodziewanie! Zmarł dokładnie trzydzieści lat temu. Informacja o jego odejściu przekazana 3 listopada 1991 roku przez magazyn telewizyjny "Teleexpress", cały kraj okryła żałobą.

Jedynie najbliżsi wiedzieli o trudnych zmaganiach Romana Wilhelmiego z nowotworem wątroby. Aktor aż do śmierci udawał, że nic się złego nie dzieje, ignorując chorobę. Do tego stopnia nie godził się ze swoim stanem zdrowia, że podczas hospitalizacji nalegał, aby nie odwoływać jego spektaklu twierdząc, że jego pobyt w szpitalu nie potrwa długo - Choroba zaatakowała nagle. To był rak wątroby z przerzutami do płuc. Kiedy byłem u Romka w szpitalu trzy dni przed jego odejściem, nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji - wyjawił brat aktora, Adam Wilhelmi podczas rozmowy z "Super Expressem".

Wyświetl ten post na Instagramie

Post udostępniony przez kino.klasyka (@kino.klasyka)

W przeddzień własnej śmierci, artysta telefonował do Francji, aby zapewnić sobie zatrudnienie. Planował na stałe zamieszkać w stolicy Francji, jak Wojciech Pszoniak, czy Andrzej Seweryn. Nie był gotów na odchodzenie. Miał wielkie plany i ambicje...

O tym się mówi: Sir Elton Jonn przechodzi trudne chwile. Czeka go pilna operacja z powodu kłopotów zdrowotnych

Zerknij tutaj: Jarosław Kaczyński pojawił się na cmentarzu. Uwagę wszystkich przykuł jeden szczegół. O czym mowa