Od pewnego czasu medialne doniesienia wciąż niepokoją fanów aktora Jana Englerta. Chodzi o urywki autobiografii artysty, w których aktor podjął temat związany ze spożywaniem alkoholu w miejscu pracy. Wspomniał też o swojej chorobie, która jest nieuleczalna.

Te wszystkie informacje wywołały spore poruszenie wśród znajomych i przyjaciół aktora. Wisienką na torcie z wiadomości dotyczących stanu zdrowia Jana Englerta jest fakt, że podeszły wiek mężczyzny dyskwalifikuje go z poddania się ważnej operacji. Lekarzom niestety pozostaje wyłącznie kontrola stanu zdrowia sławnego pacjenta.

Jan Englert przyznał, że nie boi się śmierci

Ludzie z bliskiego otoczenia artysty bardzo się o niego niepokoją i postanowili sprawdzić, czy artysta przypadkiem nie umarł. Niedawna publikacja książki pod tytułem "Bez oklasków" będąca biografią Jana Englerta wywołała spore poruszenie wśród fanów artysty i jego znajomych.

Spośród wielu ciekawych historii z życia zawodowego i prywatnego aktora, niewymowne zainteresowanie wzbudziła informacja na temat spożywanego w miejscu pracy alkoholu. W programie śniadaniowym "Dzień Dobry TVN" Jan Englert nawiązał do najnowszych wieści płynących z prasy.

Jak przyznał, pomysł podzielenia się wspomnieniami z przed kilkudziesięciu lat stał się dla niego pułapką, gdyż media społecznościowe i kolorowa prasa przekazując informacje na jego temat oparły się tylko na jednym zdaniu z jego książki i włożyły te stare wspomnienia w czasy obecne - Wpadłem w pułapkę tego pomysłu, bo media, społecznościowe, ale nie tylko, portale, gazetki powyjmowały po jednym zdaniu z mojej książki, niektóre umieszczają to tak, jakby się działo to dzisiaj, np. "Englert wszedł pijany na plan zdjęciowy" i moje aktualne zdjęcie, a ja nie opowiadam historii z wczoraj tylko sprzed kilkudziesięciu lat i nie wszedłem pijany na plan, tylko o pierwszej w nocy był koniec zdjęć, napiliśmy się, a potem musieliśmy grać pijani, no i tyle - wyjaśnił artysta.

Jan Englert w swojej biografii opisał także nieuleczalną chorobę, z którą musi się zmagać. Od lat bowiem ma tętniaka w aorcie szyjnej, której zoperowania lekarze nie mogą się podjąć, gdyż w jego wieku byłoby to zbyt ryzykowne. Siląc się na poczucie humoru aktor stwierdził że modli się o szybkie odejście, aby nie stać się "rośliną". Aktor zapytamy w programie "Dzień Dobry TVN" o samopoczucie stwierdził, że jest już przygotowany na śmierć i nie boi się jej, a jego przyjaciele i znajomi wydzwaniają chcąc sprawdzić, czy żyje.

O tym się mówi: Dagmara Kaźmierska uwielbia luksus. Jak urządziła swój apartament

Zerknij: Niezwykłe chwile miały miejsce w "Pytaniu na śniadanie". Prowadzący nie wierzyli własnym oczom. Fani "Sanatorium miłości" nie kryją radości