Jak przypomina portal "Super Express", Donald Tusk stracił prawo jazdy na okres trzech miesięcy. Wszystko po tym, jak były premier jechał ponad 100 kilometrów na godzinę w terenie, gdzie obowiązywało ograniczenie prędkości do 50 kilometrów na godzinę. Czy teraz Donald Tusk będzie korzystał z usług kierowcy opłcanego przez nasze podatki?

Donald Tusk jak Jarosław Kaczyński?

Okazuje się, że w tym momencie Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego łączy jedno - oboje nie mają prawa jazdy. Były premier i lider Platformy Obywatelskiej najwcześniej sam usiądzie za kierownicą za trzy miesiące, bo to właśnie wtedy skończy się jego kara. Jarosław Kaczyński korzysta z prywatnego kierowcy, który opłacany jest z pieniędzy partyjnych, a więc również z naszych podatków. Czy tak samo będzie w przypadku Donalda Tuska?

Lider PO wiele podróżuje po Polsce, gdzie odbywa spotkania zarówno z przedstawicielami swojej partii, a przede wszystkim z wyborcami. Być może, jak ma to miejsce w przypadku prezesa Prawa i Sprawiedliwości, PO jako partia opłaci kierowcę swojemu przewodniczącemu. Nie jest tajemnicą, że kierowca Kaczyńskiego zarabia 11 tysięcy zł miesięcznie. Nie jest to mały wydatek.

Donald Tusk/ screen youtube
Donald Tusk/ screen youtube
Donald Tusk/ screen youtube

Warto podkreślić, że póki co nie ma żadnych oficjalnych decyzji dotyczących tej kwestii. Być może lider PO zdecyduje się z własnej kieszeni opłacać szofera, a może zdecyduje się na podróżowanie środkami transportu publicznego. Jak sądzicie, który sposób podróżowania wybierze?

To też może cię zainteresować: Filip Chajzer zdradził kulisy programu „Dzień dobry TVN”. Czy znany dziennikarz rywalizuje z pozostałymi prowadzącymi porannego show

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Agnieszka Woźniak-Starak ma wartą fortunę furę. Podjechała nią pod pracę. Stylizacja dziennikarki jeszcze lepsza

O tym się mówi: Koszmar 20-letniej ciężarnej kobiety w jednym z polskich szpitali. Lekarze zażądali od niej pieniędzy

Z życia gwiazd: Przyjaciel Kamila Durczoka zdradził, co dziennikarz planował na grudzień. Dla wielu będzie to spore zaskoczenie